BMW i7
SPONSORZY: bat Audioteka Motus
wróć do kategorii

Sala kinowa na tylnej kanapie w 10 sekund. Takiego rozwiązania nie ma żadna limuzyna

Ekrany w zagłówkach luksusowych limuzyn nie są niczym nowym. Ba, można je nawet spotkać w wielu rodzinnych propozycjach, szczególnie na amerykańskim rynku. BMW przy nowej Serii 7 postanowiło jednak podejść do sprawy nieco inaczej. Efekt jest oszałamiający.

11.08.2023

Producenci, wypuszczając nowe flagowe limuzyny, prześcigają się w prezentowaniu technicznych nowinek i gadżetów, wyznaczając tym samym standardy w klasie. Przez dekadę rolę swego rodzaju przywódcy pełnił Mercedes Klasy S. Tymczasem nowa Seria 7 postanowiła pozamiatać na wielu płaszczyznach.

Oczywiście w nowym flagowym BMW nie zabrakło rozkładanych foteli, mnogich opcji masażu czy świetnego systemu audio. Jedną z niespotykanych dotąd nowinek jest bez wątpienia system elektrycznego otwierania i zamykania wszystkich drzwi. Gdy siadamy na tylnej kanapie, czeka na nas kolejna niespodzianka.

BMW postanowiło bowiem rozwiązać "problem" ekranów na przednich fotelach. Po rozłożeniu tylnego siedzenia w leżankę, wspomniany ekran odjeżdżał bowiem wraz z przednim fotelem do przodu, przez co, by cokolwiek obejrzeć, potrzebna była lornetka. Dlatego Bawarczycy postanowili, że ich ekran będzie rozkładał się z sufitu, dzięki czemu widoczność nie będzie uzależniona od pozycji fotela.

BMW i7

BMW i7

BMW i7

BMW i7

Za 24,5 tys. zł dostajemy ogromny, aż 31,3-calowy ekran, który wysuwa się z sufitu. Pasażerowie mogą regulować m.in. kąt pochylenia czy odsunięcie ekranu. Można tu oglądać zarówno Netflixa, Amazon Fire, Youtube’a, Viaplay, a także pobierać filmy (by wrócić do nich offline), pograć w gry czy… prowadzić spotkanie na Teamsach, dzięki zamontowanej kamerze.

A to wszystko w formacie sięgającym 32:9 i rozdzielczości 8K. Powiedzieć, że efekt jest imponujący, to jak nie powiedzieć nic. Teraz, po rozłożeniu ekranu, możemy się na tylnej kanapie poczuć jak w prywatnej sali kinowej. Po rozłożeniu ekranu tylna oraz boczne rolety zasłaniają bowiem wnętrze. O odpowiednie wrażenia akustyczne rodem z kina dba też system audio Bowers&Wilkins za 30 tys. zł. Każdy z 36 głośników, w tym po dwa w zagłówkach, sprawią, że po naszym ciele przejdzie niejeden dreszcz.