SPONSORZY:

Ten Mustang jest inny, niż wszystkie. Do Polski trafią tylko dwie sztuki

Ford niedawno wypuścił na rynek siódmą już generację legendarnego Mustanga. Choć niektórzy uznają, że został za bardzo scyfryzowany, to należy się cieszyć, że Amerykanie zachowali przy życiu wolnossące, 5-litrowe V8. Przy okazji nowej generacji Ford postanowił pójść jednak o krok dalej i zaoferować klientom coś nietuzinkowego – Mustanga GTD.

Nowego Forda Mustanga doceniliśmy przede wszystkim za wierność pierwotnym ideałom mimo upływu lat. Wolnossące, 5-litrowe V8, napęd na tylne koła, a i nawet manualna skrzynia biegów wciąż się znajdzie. Te aspekty pozwalają cieszyć się autem "jak dawniej". Do tego przez ostatnie lata Ford dopracował podwozie kultowego coupe, dzięki czemu Mustang prowadzi się bardzo dojrzale i dostarcza mnóstwo frajdy z jazdy. To główne powody, dla których wybraliśmy go Sportowym Samochodem Roku Wirtualnej Polski 2024.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Amerykanie nie poprzestali jednak na wypuszczeniu "klasycznego" GT oraz nieco wyostrzonej wersji Dark Horse. Ford nabrał bowiem ochotę na pokonanie najlepszych samochodów sportowych w Europie, a tym samym ustanowienie nowego rekordu na torze Nürburgring. Dlatego stworzył Mustanga GTD. Nietypowy skrót, który Europejczykom może kojarzyć się z wysokoprężnym napędem, ma czysto wyścigowe korzenie – literka D jest bowiem skrótem od legendarnego toru Daytona.

Co kryje w sobie Mustang GTD? Przede wszystkim ma on niewiele wspólnego ze zwykłym Mustangiem. Do napędu służy co prawda także V8, ale o pojemności 5,2 litra i mocy ok. 800 KM. Samochód wciąż czeka na ostateczną homologację, dlatego Ford nie chwali się oficjalnymi danymi. Poszerzone nadwozie obfitujące we wloty i skrzela zostało wyposażone w system redukcji oporu powietrza, a całość wykonano z włókna węglowego oraz tytanu.

Tytan wykorzystano także w układzie wydechowym, natomiast karbonowy jest również wał napędowy, który kieruje moment obrotowy na tylne koła. Zamiast 10-biegowej skrzyni zastosowano z kolei 8-stopniową przekładnię dwusprzęgłową. W przypadku podwozia zastosowano półaktywne zawieszenie, a tylne kolumny resorujące ustawiono poziomo, na wzór aut wyścigowych.

Magnezowe, 20-calowe felgi obuto w opony o szerokości 325 mm z przodu i aż 345 mm z tyłu. Wypełnia je z kolei zestaw ceramicznych tarcz od Brembo. A co z wnętrzem? Tu rządzi minimalizm. Zrezygnowano z tylnej kanapy, łopatki do zmiany biegów są z tytanu, a kierowcę i pasażera otulać będą kubełkowe fotele Recaro.

Łącznie ma powstać ok. 1400 egzemplarzy Forda Mustanga GTD. Nie można jednak po prostu pójść do salonu i złożyć zamówienie. Chętni muszą aplikować do centrali, uzasadnić chęć uzupełnienia garażu o rzeczony pojazd i mieć nadzieję, że zostaną wybrani spośród wielu chętnych. Do Polski trafią tylko dwa egzemplarze, a każdy z nich będzie najprawdopodobniej kosztował nie mniej niż 2 mln zł. Mimo kosmicznej ceny, chętnych nie zabraknie.